Atak na NBP

 

 

Partia Andrzeja Leppera chce zmusić NBP do wspierania rządu

 

Chce się także dobrać do rezerwy rewaluacyjnej. Samoobrona wnosi dziś do Sejmu swoje propozycje zmian w ustawie o Narodowym Banku Polskim, które kompletnie zmieniają filozofię działania NBP. „Rz” dotarła do tego projektu.

 

Według pomysłów Samoobrony NBP musiałby „współdziałać” z rządem przy ustalaniu polityki pieniężnej, miałby także obowiązek informowania ministrów o swoich planach i „napotkanych przeszkodach w realizacji celów”.

 

Zdaniem Leppera NBP powinien nie tylko dbać o wartość polskiego pieniądza, ale także odpowiadać za stan gospodarki i poziom bezrobocia. Takie podejście Samoobrony do zadań NBP znalazło odzwierciedlenie w nowej przysiędze prezesa banku. „We wszystkich działaniach dążyć będę do rozwoju społecznego i gospodarczego mojej Ojczyzny” – miałby deklarować. W obecnej wersji mówi wyłącznie o „rozwoju gospodarczym”.

 

Samoobrona proponuje także zmiany w Radzie Polityki Pieniężnej. Sejm, Senat i prezydent powoływaliby do RPP nie po 3, tylko po 2 swoich reprezentantów. Rząd nie musiałby się porozumiewać z RPP w sprawie ustalania kursu złotego w stosunku do innych walut. Mógłby decydować praktycznie sam, jedynie pytając Radę o opinię. Samoobrona proponuje także ułatwienia w odwoływaniu prezesa NBP. Prezydent mógłby wnioskować o odwołanie prezesa banku centralnego, gdyby Sejm nie przyjął sprawozdania RPP z wykonania założeń polityki pieniężnej. W podobnych okolicznościach stanowiska mogliby stracić także członkowie Rady. Obecni członkowie RPP zostaliby pozbawieni stanowisk automatycznie w ciągu 30 dni od wejścia w życie projektu Samoobrony.

 

Ugrupowanie Leppera chce się też dobrać do rezerwy rewaluacyjnej, czyli oszczędności NBP wynikających ze zmian kursu złotego wobec walut obcych. To także jedno z głównych haseł Samoobrony. Eksperci Leppera wyliczają, że rezerwa to ponad 27 mld zł, z czego ok. 16 mld miałoby być wykorzystane na inwestycje w kraju. Problem w tym, że rezerwa rewaluacyjna to nie żywy pieniądz, tylko zapis księgowy. Po prostu wraz ze wzrostem ceny walut na papierze rośnie wartość rezerw wyrażona w złotych. Ale samych walut od tego nie przybywa.

 

Samoobrona nie chce słuchać takich tłumaczeń. Zapisała w projekcie, że środki te „w wypadkach uzasadnionych szczególnym interesem gospodarki narodowej […] mogą być wykorzystane także na inne cele”. Jedyny warunek – zgoda ministra finansów. Politycy ugrupowań wspierających rząd życzliwie wypowiadają się o pomysłach Samoobrony. Ekonomiści przeciwnie. – Z powodu umocnienia się złotego wartość rezerwy rewaluacyjnej jest mniejsza niż kilka lat temu. Wykorzystanie tych pieniędzy bez zwiększania rezerw walutowych oznaczałoby w praktyce dodruk pustego pieniądza – przestrzega Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku.

 

Samoobronie zależy na czasie. Chce, aby wszystkie zmiany w ustawie o NBP weszły w życie już od nowego roku.

 

Andrzej Stankiewicz, g.br., Rzeczpospolita