Głęboka korekta nie stanowi końca giełdowej hossy

Maj zostanie zapamiętany przez inwestorów jako miesiąc drastycznych strat. Spadki dotknęły wszystkich indeksów – WIG ponad 10% a WIG20 ponad 13%. Trochę lepiej prezentował się indeks spółek technologicznych, który stracił nieco ponad 6%. Korekta rozpoczęła się w drugim tygodniu maja, a najgorszym dniem okazał się 22 maja. Indeksy potraciły wówczas ponad 5% i był to najgorszy dzień na giełdzie od ponad 6 lat (od początku bessy w 2000 roku). Mimo dobrych wyników całej gospodarki i lepszych niż prognozowano wyników spółek za I kwartał 2006 roku, rynek dotknęła głęboka przecena.

Od jakiegoś czasu mówiono, że ceny akcji spółek są mocno przewartościowane i spadek jest nieunikniony. Doświadczeni inwestorzy spodziewali się korekty, jednak na pewno zaskoczył ich jej rozmiar. Głównymi przyczynami takich wydarzeń były zawirowania na rynkach surowców, kolejna podwyżka stóp procentowych w USA, a następnie panika niedoświadczonych inwestorów, którzy masowo zaczęli wyprzedawać posiadane akcje, przyczyniając się do spadku ich cen.

W połowie maja Rezerwa Federalna (FED) podwyższyła podstawowe stopy procentowe o 25 punktów bazowych – podstawowa stopa funduszy federalnych została podwyższona do 5% z 4,75% a stopa dyskontowa wzrosła do 6% z 5,75%. To już szesnasta podwyżka stóp w USA od czerwca 2004 roku i najdłuższa taka seria podwyżek od ponad 25 lat. W komunikacie Fed zasugerowano, że to jeszcze nie koniec podwyższania stóp procentowych trwającej już prawie dwa lata.

Oznacza to dalszy wzrost rentowności amerykańskich obligacji – dziesięcioletnie amerykańskie obligacje skarbowe okazują się lepszą lokatą niż akcje notowane na emerging markets. Dodatkowo oczekuje się, że duże prawdopodobieństwo dalszych podwyżek stóp procentowych w USA utrzyma tę tendencję. Majowej decyzji Fed spodziewali się analitycy – wiadomość ta została już wcześniej zdyskontowana przez rynek i przeszła bez większego echa na rynkach globalnych. Ocenia się jednak, że podwyższenie stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych miało pośredni wpływ na spadek ceny surowców na rynkach światowych. Inwestycje w metale stały się mniej atrakcyjne niż inwestycje w inne walory, np. obligacje skarbowe. Ponadto zaangażowanie funduszy inwestycyjnych w ten segment rynku i wyprzedaż walorów przez instytucje finansowe, w celu zrealizowania zysków, spowodowały gwałtowny spadek cen. W połowie miesiąca ceny metali spadły najwięcej od 1980 roku.

W ciągu tygodnia miedź potaniała o 10%, złoto o 7,6%, a srebro o 13%. Obawy inflacyjne, wyprzedaż przez fundusze i oczekiwania dotyczące kolejnych podwyżek stóp procentowych w USA przyniosły tygodniowy spadek indeksu towarowego CRB. Indeks ten jest oparty na cenach 19 surowców. 11 maja osiągnął rekord i wynosił 365,45 pkt., a niecały tydzień później spadł do 342,29 pkt., co oznacza spadek o prawie 7%. Odbiło się to niekorzystnie na polskiej giełdzie. Akcje KGHM, potentata miedzi i srebra, w ciągu 7 kolejnych sesji potaniały ze 135 zł do 97,7 zł., czuli o prawie 40%.

Spadły także ceny ropy naftowej. Przyczynami takiego stanu rzeczy są między innymi ocieplenie stosunków na linii USA-Iran, a także dobre informacje o podaży tego surowca. 13 maja Międzynarodowa Agencja Energii podała informacje, dotyczącą przewidywanego spadku zapotrzebowania na surowiec w 2006 roku o 220 000 baryłek dziennie. Głównym powodem spadku popytu są zbyt wysokie ceny ropy. Jednak wydaje się, że będzie bardzo ciężko odwrócić trend wzrostowy. Rosnące ceny to wynik zwiększonego zapotrzebowania ze strony gospodarek Chin i Indii oraz niemożność dostosowania produkcji do wzrostu popytu.

Pochodną spadku notowań surowców, na których wydobyciu bazuje wiele firm z emerging markets są spadki indeksów w całym regionie, a także na giełdach azjatyckich (na przykład w Bombaju i Seulu), a także na rynkach Ameryki Południowej – zaliczanych również do rynków wschodzących (emerging markets). Przecenę na rynkach wschodzących analitycy uzasadniają odpływem pieniędzy z międzynarodowych funduszy inwestycyjnych, lokujących właśnie w tej grupie krajów. Ponieważ Polska jest częścią rynku globalnego, wyprzedaż na warszawskim parkiecie jest efektem wydarzeń na rynkach wschodzących.

Dodatkowo obawy inwestorów wywołuje również deklaracja chińskiego banku centralnego, który zapowiedział dalsze ograniczenia w inwestycjach. Spadek poziomu inwestycji w Chinach oznaczałby zmniejszenie zapotrzebowania na surowce, co implikowałoby spadek ich cen, a co za tym idzie wyprzedaż akcji głównych warszawskich spółek giełdowych, która nie pozostałaby bez wpływu na polskie indeksy. Wydaje się jednak, że wzrost rynków wschodzących nie jest poważnie zagrożony dopóki utrzymują dobre podstawy dla rozwoju gospodarki. Korzystne informacje płyną do nas także z zagranicy. Bank Światowy, w swoim raporcie dotyczącym gospodarek „nowych” krajów UE, pisze, że ożywienie gospodarcze w Polsce utrzyma się a inflacja pozostanie pod kontrolą. Jednocześnie pojawił się raport OECD, który nie dość, że podwyższa prognozy wzrostu PKB, to jeszcze dodaje, że oczekuje się dalszego wzrostu zatrudnienia i spadku bezrobocia. Może nastąpić także odbicie wzrostu produktywności.

Mimo zawirowań na rynkach surowcowych, fundamenty naszej gospodarki prezentują się dobrze. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej z 31 maja o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian, była zgodna z oczekiwaniami rynku. Gospodarka rozwija się coraz szybciej, czego dowodem są dane publikowane przez GUS i MG. Na początku maja Ministerstwo Gospodarki podniosło prognozę wzrostu PKB z 4,4% do 4,9%, natomiast w całym 2006 roku oczekuje wzrostu o 4,6%, wobec zapisanych w budżecie 4,3%. 31 maja GUS podał, że PKB wzrósł w I kw. 2006 roku o 5,2% wobec 4,3% w IV kw. 2006 roku.

Popyt krajowy w pierwszym kwartale wzrósł o 4,5%, a nakłady brutto na środki trwałe – o 7,4%. Także bezrobocie spadło do poziomu najniższego od 5 lat. Według wstępnych szacunków stopa bezrobocia wyniosła w kwietniu 17,2% (dla porównania w marcu wynosiła 17,8%), a spadek ten był najwyższy od trzech-czterech lat. Indeks cen towarów i usług mieścił się w kwietniu w prognozie i wynosił w kwietniu 0,7%. W porównaniu z kwietniem ubiegłego roku wzrosła o 5,8% produkcja przemysłowa (w porównaniu z marcem spadła o 9,5%. Jeszcze korzystniej prezentuje się po wyeliminowaniu czynników sezonowych. Produkcja sprzedana ukształtowała się na poziomie o 10,2% wyższym niż w analogicznym miesiącu ub. roku i o 0,5% mniejszym w porównaniu z marcem bieżącego roku.

Jeżeli dane z następnego kwartału potwierdzą trwałość wzrostu gospodarczego to RPP nie będzie miała możliwości, w obecnym cyklu gospodarczym na dalsze obniżanie stóp procentowych, tym bardziej, że Centralny Bank Słowacji podniósł stopy procentowe o 0,5% do 4%, czyli do poziomu stóp procentowych jakie są obecnie w Polsce. Przy negatywnym obecnie nastawieniu inwestorów do rynków wschodzących należy się spodziewać, że Rada nie ograniczy atrakcyjności polskiego rynku papierów dłużnych, poprzez dalsze obniżki stóp. Świadczyć o tym może także osłabienie złotego, podwyżki stóp w innych krajach czy wciąż niska inflacja. W tym roku tylko jakieś niespodziewane wydarzenia mogą spowodować zmiany w poziomie stóp procentowych.

19 maja GUS opublikował bardzo ciekawe dane dotyczące wyników finansowych spółek giełdowych za I kwartał 2006r. Wynik netto spółek giełdowych, który zbliżył się w tym roku do 6 mld zł, stanowił niemal połowę zysku osiągniętego przez tzw. sektor przedsiębiorstw. Najkorzystniej prezentowały się spółki z sektora bankowego i budowlanego. W I kwartale 2006 roku największe banki giełdowe zarobiły prawie 2 mld zł, co stanowiło wzrost o prawie 30% w stosunku do I kwartału ubiegłego. Jedynie Kredyt Bank zanotował wyniki gorsze niż rok temu. Według wstępnych danych GINB, w I kwartale 2006 roku wynik finansowy netto całego sektora bankowego był blisko 42 proc. wyższy od wyniku osiągniętego w analogicznym okresie 2005 roku. Natomiast jeśli chodzi o sektor budowlany to od początku roku zyskał on blisko 50% i jest najlepszym wskaźnikiem sektorowym na GPW.

Dobre wyniki spółek oznaczają, że generują one wysokie zyski, rosną ich inwestycje, przez co stają się atrakcyjniejsze dla inwestorów. Dobra koniunktura i duża ilość pieniądza na rynku spowodowały jednak, że inwestorzy masowo kupowali akcje windując ich ceny do zbyt wysokich poziomów. Gwałtowne wzrosty musiały się zakończyć jeszcze szybszymi spadkami. W minionym miesiącu wszystkie subindeksy solidarnie straciły średnio 9-10%. Nie było ani wyraźnego lidera jeśli chodzi o wcześniejsze wzrosty, ani lidera jeśli chodzi o spadki. Korekta dotknęła wszystkie segmenty rynku w jednakowym stopniu.

Obecnie bardzo ciężko prognozować jak w najbliższym czasie zachowa się giełda. Z jednej strony niskie ceny akcji mogą zachęcać do zakupów, z drugiej gwałtowna korekta wypłoszyła drobnych, niedoświadczonych inwestorów. Na wzrost zainteresowania polskimi akcjami mogą mieć wpływ liczne emisje pierwotne. W tym miesiącu na parkiet wejdzie kilka nowych spółek, a doświadczenie pokazuje, że spółki z rynku pierwotnego przyciągają inwestorów i kapitał na parkiet. Wydaje się, że jest zbyt wcześnie na prognozowanie końca hossy.

Przecena wynikała głównie z przewartościowania naszego rynku. W ciągu 2 ostatnich miesięcy WIG 20 wzrósł o 21% i był to jeden z największych i najgwałtowniejszych wzrostów w historii naszej giełdy. Na rozpoczęcie korekty miały także wpływ informacje z rynków światowych, spadki cen surowców i podwyżka stóp procentowych w USA. Największym zagrożeniem wydają się być obecnie klienci funduszy inwestycyjnych, którzy w obawie o własne środki zaczną się wycofywać z rynku, co może spowodować „efekt domina” i dalsze spadki na GPW. Z drugiej strony rosnące zyski spółek, rozpędzona gospodarka czy rosnąca rzesza doświadczonych inwestorów powodują, że brak jest przesłanek fundamentalnych końca hossy.

Grzegorz Hryniewicz, giełdowe.pl